V NIEDZIELA WIELKANOCNA – 28.04.2024

 

Patron tygodnia – 30 kwietnia – św. Gualfard

Gualfard urodził się w 1070 r. w Augsburgu. W 1096 r. pielgrzymował wraz z kupcami. Zatrzymał się m.in. w Weronie. Pracował tam krótko przy wyrobie siodeł. Ostatecznie osiadł nad rzeką Adygą nieopodal Werony. Tam, mieszkając w gęstych lasach, prowadził życie pobożne. Po dwudziestu latach odnaleźli go tam myśliwi, którzy sprowadzili go ponownie do Werony. Otworzył więc sklep przy opactwie San Salvatore. Jednak w czasie powodzi ponownie opuścił miasto i zamieszkał w wybudowanej przez siebie pustelni niedaleko kościoła Świętej Trójcy. Jako oblata przyjęli go kameduli z opactwa San Salvatore. Słynął z daru czynienia cudów, co ściągało do niego wielu okolicznych mieszkańców. Żył bardzo pobożnie, wiele pościł i umartwiał się. Zmarł 30 kwietnia 1127 r. Czczony jest jako patron wytwórców siodeł.

Opowiadanie Zwariowane miasto

Istniało kiedyś malutkie miasteczko, w którym, choć było podobne do wszystkich innych, zdarzały się bardzo dziwne rzeczy.

Dzieci zapominały o odrabianiu lekcji, dorośli zapominali o zdejmowaniu butów przed pójściem spać, na ulicy nikt nikogo nie pozdrawiał.

Zamknięte były drzwi do kościoła. Nie biły dzwony. Nikt nie umiał się modlić.

Pewnego poniedziałkowego poranka nauczyciel zapytał się swoich uczniów:

– Dlaczego wczoraj nie przyszliście do szkoły?.

– Przecież wczoraj była niedziela! – odpowiedzieli uczniowie. – W niedzielę przecież nie ma szkoły.

– Dlaczego? – zapytał nauczyciel.

Uczniowie jednak nie potrafili odpowiedzieć na to pytanie.

Zbliżało się Boże Narodzenie.

– Dlaczego śpiewa się takie piękne pieśni? Czy dlatego, że na choince są świeczki?

Nikt nie wiedział, co odpowiedzieć.

Pokłóciło się dwóch przyjaciół: wyzywali się tak bardzo, że aż ochrypli. Teraz nie mam już żadnego przyjaciela, następnego dnia rozmyślał smutno jeden z nich. Nie wiedział, jak ma dalej żyć. Małe miasteczko stawało się coraz bardziej szare i smutne. Ludzie każdego dnia byli bardziej samolubni i kłótliwi.

– Wydaje mi się, że zapomnieliśmy o czymś – powtarzali wszyscy.

Pewnego dnia pomiędzy dachami domów hulał bardzo silny wiatr, tak silny, że swoją mocą poruszył kościelny dzwon. Najmniejszy z nich wydał z siebie miły głos. Wszyscy ludzie zatrzymali się nagle i spojrzeli w górę. Wtedy jakiś człowiek wykrzyknął za wszystkich:

– Już wiem, o czym zapomnieliśmy: o Bogu!

Wierzę w Kościół – katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 75

W adhortacji Christifideles laici bł. Jan Paweł II stwierdza: „Tylko w tajemnicy Kościoła, jako tajemnicy komunii, objawia się «tożsamość» świeckich, ich autentyczna godność. A tylko w obrębie tej godności można określić ich powołanie i misję w Kościele i w świecie” (nr 8). Chodzi o to, że wierni świeccy jako ludzie ochrzczeni są w pełnym tego słowa znaczeniu włączeni w Kościół i pełnią wraz z duchowieństwem misję powierzoną przez Chrystusa Kościołowi. Tym samym zaangażowanie ich nie ma charakteru służebnego względem działalności duchowieństwa, lecz spełniają swe własne posłannictwo. Ujęcie to wyraźnie kontrastuje z typowym dla pierwszej połowy ubiegłego stulecia paternalistycznym charakterem stosunku duchowieństwa do świeckich. Świeccy, podejmując zaangażowanie w różnych obszarach życia społecznego, byli delegowani i kontrolowani przez hierarchię; byli – używając sformułowania Piusa XII – jej „przedłużonym ramieniem”. Tymczasem uczestnictwo w potrójnej misji Chrystusa oznacza, że funkcje świeckich wiernych nie różnią się od funkcji duchownych w ten sposób, by miały być spełniane w świecie, podczas gdy drugie w Kościele. Świeccy mają do spełnienia posłannictwo zarówno w Kościele, jak i w świecie; więcej, ich zaangażowanie w sprawy doczesne staje się urzeczywistnianiem posłannictwa Kościoła w świecie.

bp Andrzej Czaja